Strona główna » Dzieje Szczecina i Stoczni kotwicami pisane…

Dzieje Szczecina i Stoczni kotwicami pisane…

by Wiesław Seidler

…ale najczęściej milczącymi pomnikami historii?

Jest ich kilkadziesiąt, od wielu lat zdobią niektóre ulice, parki i mariny Szczecina, jako swoiste pomniki techniki, pamięci, nadziei… Czasem mają nawet swoje numery inwentarzowe, gdyż są na stanie majątkowym albo Urzędu Miasta, albo naszego Muzeum Narodowego. Tylko nieliczne są bliżej opisane i skatalogowane, czasem wiadomo też, z jakiego statku pochodzą. Najczęściej niestety pozostają bezimienne, ich metryki są nieznane?  Duże kotwice okrętowe – różnego typu, głównie patentowe i admiralicji, rzadziej czterołapowe (tzw. rybackie).  Są różnej wielkości, dochodzą do kilku ton ciężaru!

Ostatnio o kotwicach mówi się więcej, aktualnie np. w naszym Muzeum Narodowym – przy ul. Staromłyńskiej – prezentowana jest do końca roku wyjątkowa  wystawa „Zabytki z toru wodnego Szczecin-Świnoujście”, przy pogłębianiu którego do 12.5 m wydobyto m.in. blisko 100 (!) kotwic. Kilkanaście dużych kotwic okrętowych ma też na stanie obecna Stocznia Wulkan (kiedyś Warskiego). Moim przewodnikiem była tam jej rzecznik prasowa Katarzyna Ansen-Mrowińska; opowiadała m.in.: „Wśród tych kotwic, wykorzystywanych wielokrotnie przy tzw. „wodowaniu ma szelkach” kadłubów największych statków  budowanych w Stoczni Szczecińskiej przez całe ubiegłe dziesięciolecia, większość stanowią duże, nawet 10-tonowe kotwice patentowe, produkcji byłego elbląskiego ZAMECH-u. Są one łatwo rozpoznawalne, po dobrze zachowanych oznakowaniach fabrycznych…”

Dla odmiany  nieznana i wręcz tajemnicza jest poniemiecka kotwica, o ciężarze 8,5 tony, z 1938 roku, także od lat używana w Stoczni i nadal pozostająca na jej stanie. Być może ta kotwica ma jakiś związek z byłymi okrętami Kriegsmarine, wpisanymi w wojenne dzieje Szczecina i Świnoujścia,  może nawet z niedoszłym lotniskowcem „Graf Zeppelin”, albo z „Lutzowem”, wraki których zalegają w Bałtyku? Przemawiają za tym wyryte i zachowane na jej trzonie inskrypcje, w tym data produkcji i nr fabryczny – 1938, nr 3728, oraz hitlerowska „gapa”? (na zdjęciach). Na razie nie wiadomo z jakiego hitlerowskiego okrętu wojennego naprawdę pochodzi, i jaką drogą trafiła na pochylnię dzisiejszej Stoczni Wulkan? O tej kotwicy już wcześniej wiedzieli dziennikarze, m.in. Krystyna Pohl, Elżbieta Kuchcińska, Ela Kubowska, teraz nasze wstępne dziennikarskie śledztwo, wsparte też zdjęciem kotwicy „Grafa Spee” – bliźniaczego pancernika „Duetsland”/”Lutzow” –  zrobionym przez Marka Czasnojcia w Montevideo, nie potwierdza sensacyjnego jej pochodzenia z jednego z nich, ale kto wie? Były one wyposażone w podobne kotwice patentowe, więc warto szukać dalej?

Ta kotwica jest dzisiaj niemym, ale też niestety niechlubnym świadkiem morderczej machiny wojennej najpierw kajzerowskich, potem hitlerowskich Niemiec, chociaż równocześnie jest także ciekawym przyczynkiem do dziejów okrętownictwa i żeglugi, podobnie jak pozostałe militarne artefakty wydobyte np. ostatnio przy wspomnianym pogłębianiu toru wodnego. Wśród nich są też inne szczątki „Lutzowa”, są fragmenty amerykańskiego bombowca, spośród wielu alianckich, które bombardowały w 1944 r. Police, Świnoujście i Szczecin, są liczne inne kotwice, których część już trafiła albo trafi m.in. do zbiorów Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu, i Muzeum Narodowego w Szczecinie…

Dodam, że nieznane są także metryki olbrzymiej większości naszych szczecińskich kotwic „publicznych”. Czasem od dawna przechodzimy obok nich, ale kto nawet z miłośników historii Szczecina rozpozna, gdzie są np. te trzy spośród dziesiątków innych, które już znalazłem i sfotografowałem na ulicach i w marinach naszego miasta? Są też z pewnością i takie, które nadal czekają na swoich „odkrywców”? Szukajmy dalej razem…

 

Na zdjęciach: poniemiecka kotwica z 1938 r., na Pochylni Wulkan, i jej inskrypcje,

 oraz trzy inne – kto rozpozna, gdzie się znajdują?

 Tekst i zdjęcia: Wiesław Seidler

Powiązane artykuły

Leave a Comment