Strona główna » Na wieczną wachtę odszedł Śp. j.kpt. Ryszard „Marynarz” Stasiak (1949 -2020)

Na wieczną wachtę odszedł Śp. j.kpt. Ryszard „Marynarz” Stasiak (1949 -2020)

by ZOZŻ

1 R.Stasiak 1949 2020

Z głębokim żalem zawiadamiamy, 

że 22 stycznia 2020 r. z grona naszych Kolegów Żeglarzy
odszedł na Wieczną Wachtę
Nasz Przyjaciel

Śp. j.kpt. Ryszard „Marynarz” Stasiak

Ceniony i Lubiany Żeglarz Szczeciński i Polonijny,
elektryk okrętowy i kapitan jachtowy,
pasjonat i zawodowy pracownik morza.

Wyrazy szczerego współczucia Rodzinie
oraz przyjaciołom z Polskiego Klubu Żeglarskiego w Nowym Jorku
składają Prezes dr Zbigniew Zalewski,
Zarząd i społeczność żeglarska ZOZŻ

Ryszard, Przyjacielu, pozostajesz w pamięci Zachodniopomorskiej,
Polskiej i Polonijnej braci żeglarskiej!!!

*****
Msza św. żałobna za „Marynarza” odbędzie się 15 lutego 2020 w USA,
w New Bedford MA, a pogrzeb w Szczecinie
(w innym późniejszym terminie, jeszcze nie ustalonym)

******

 

Śp. Ryszard „Marynarz” Stasiak (29.07,1949-22.01.2020)
Wspomnienie

Śp. „Marynarz” był związany z morzem i żeglarstwem przez całe dorosłe życie, od podjęcia pracy w byłej Szczecińskiej Stoczni Jachtowej im. L. Teligi, w charakterze elektryka okrętowego, m.in. przy budowie „Bumeranga” dla Jurka Siudego. Pracę łączył z rejsami, należał wtedy do stoczniowego Jacht Klubu Passat, potem do Stali Stocznia, pływał regatowo po Zalewie Szczecińskim, Bałtyku i Morzu Północnym, m.in. z Kubą Jaworskim na „Enifie”, i z Czesławem Gogołkiewiczem na „Karfim” i „Raczyńskim”. Do USA wyjechał w latach 80-ych ub. wieku, i pozostał tam do końca życia, najpierw w Nowej Anglii, gdzie pracował na kutrach rybackich poławiających scallopsy (jadalne małże – przegrzebki), a potem został armatorem trzech takich kutrów. Nadal czynie żeglował, związał się z Polskim Klubem Żeglarskim w Nowym Jorku, uczestniczył w rejsach na Atlantyku, Pacyfiku i Oceanie Indyjskim. Utrzymywał też kontakty z krajem, gdzie zakupił kadłub pierwszego „Gemini” Romka Paszke, którym – po przebudowie, wyposażeniu i przeprowadzeniu do USA – wiele lat pływał. Po sprzedaniu „Gemini” był właścicielem kilku innych mniejszych jachtów, brał też udział w rejsach klubowych, m.in. w jednym z etapów głośnej polskiej wyprawy „Od Hornu do Hornu”, na jachcie „Zjawa IV”, z kapitanem Michałem Bogusławskim (Wyróżnienie Rejs Roku 2004, za dobrą robotę morską, w trudnych warunkach). Uczestnicy tego etapu – żeglarze z PKŻ NY – nie tylko opłynęli Horn, ale podeszli aż do kontynentu Antarktydy, i byli pierwszymi polskimi żeglarzami, którzy postawili na nim stopy! Na emeryturę „Marynarz” przeniósł się z żoną Kasią na Florydę. Do końca życia był aktywnym armatorem kutra rybackiego i jachtu, na którym planował jeszcze wiele dalszych rejsów. Teraz żegluje gdzieś w Oceanie Nieskończoności…

Wspominali: Fred Brodziński, Jurek Kołakowski, Sławek Rogala, Wiesław Seidler
Zdjęcia: z archiwum PKŻ NY

 

Powiązane artykuły